Siedziała przed domem Natsu i obserwowała, czekała na jakiś ruch ze strony Zerefa. Tylko, że on się jeszcze nie pojawił, chyba że obserwował tak jak ona z ukrycia, które zapewniało jej drzewo. W przeciwieństwie do niej Zeref miał tą przewagę, że mógł obserwować go w biały dzień, a ona tylko w nocy.
Wiedziała, że nie mogła zostać w mieście na długo, ponieważ ludzie zaczęli by coś podejżewać.
Z miasta i z okolicznych lasów znikały zwierzęta, a duża ich liczba spowoduje to , że w końcu ktoś zacznie węszyć w tej sprawie, a tego nie chciała.
Wystarczyło to, że wielki strateg w osobie Mavis wiedział o jej istnieniu i mistrz.
Burmistrz zlecił znaleźć powód tego zjawiska i to już wystarczyło.
Tylko czekać aż ktoś przyjmie tą misję a płacono za nią nie mało.
Dziewczyna o imieniu Lucy weszła do domku swojego przyjaciela razem z chłopakiem o imieniu Laxus.
Widać było, że nie był zadowolony z tego, że musi wykonać tą misję razem z tymi dzieciakami, ale co zrobić jak dziadek się upadł by odkryli co się stało z tymi zwierzętami nie tylko domowymi ale i leśnymi, rozszarpanymi prawie na strzępy.
Dziwne jest w tym wszystkim to, że spuszczono z nich całą krew.
Poprawiła się na gałęzi i sprawdziła czy mnie nie widać z domu, dla pewności otoczyła się iluzją. Wyraźnie słyszała ich rozmowę.
- Levi mówiła mi dzisiaj, że czytała w jakiejś legędzie o stworzeniach które mogły mieć coś z tym wspólnego nazwała je wampirami - spojżała na Laxusa i Natsu
- to jakieś bzdury takie coś nie istnieje - zaburczał Laxusa
- jak smoki istnieją to także może - zdenerwował się Natsu
Lucy podniosła rękę z kluczem i powiedziała
- otwórz się bramo lwa Loki
- wzywałaś - mówiąc to wziął ją na ręce
- postaw mnie na ziemi - zaczęła wierzgać nogami - mam pytanie czy słyszałeś o wampirach
Nagle zbladł i odsunął się od niej - po co ci to wiedzieć moja pani - drążył
- z lasu i z miasta zaczęły znikać zwierzęta - wtrącił się Natsu przesuwając się do Lucy
- dobrze sprawdzę to - powiedział zamykając oczy
Otoczyło go światło i wiązka ta rozprzestrzeniła się po całym domu i wypłynęła na zewnątrz.
Ledwo to zauważyłam, nie zdążyła nawet pomyśleć o ucieczce, a poczuła jak oplatająca ją wiązka światła nie pozwalając jej się ruszyć.
Z głuchym chukiem spadła na ziemię.
No to tyle jeżeli chodzi o godność wampira.
- co tu robisz - zapytał srogo
- cześć Loki nie poznajesz przyjaciół - zaśmiała się
- co ty tu robisz - ponowił zaciskając więzy - czego chcesz od Lucy - zapytał zawzięcie
- nic nie chcę od tej blądyny - parskneła - nie masz nowych sztuczek
- stare metody są najlepsze jak widać
- kim ona jest - blondyneczka zapytała
Wyszczeżyłam się do niej i zapytała - widzisz to - parskneła śmiechem na jej głupią minę - jak na blondynkę to jesteś naprawdę tępa
- nie mów tak o Lucy - odezwał się Płomyczek bo dosłownie staną w ogniu
- a ty się zamknij bo trzeba twoją dupę chronić bo sam nie umiesz napaleńcu - zbeształam chłopaka
- coś ty powiedziała - zapytał gniewnie
- to co słyszałeś płomyczku - zapadła głucha cisza do momętu w którym PAN płomyk nie wytrzymał i rzucił się na mnie z pięściami
To, że jestem związana nie znaczy, że jestem bezbronna.
Znikąd wzięły się czarne chmury i piorun uderzył w przestrzeń między mną a chłopakiem.
- co tu się dzieje - dziewczyna popatrzył na pana piorunów - odwołaj to Laxus
- ale to nie moja robota - zaprzeczył
- to ona - odparło lwiątko
Wszystkie spojrzenia padły na mnie.
- no co - popatrzył am się na nich - to, że jestem związana nie znaczy, że nie mogę się obronić
- trzeba ją szybko gdzieś zamknąć bo długo nie wytrzymam - zasapał
- w gildii jest cela w piwnicy - odparł Lax
- może być nie powinna uciec z tamtąd - poparł Loki
- Loki nie zrobisz mi tego prawda... Loki - zadygotałam - Loki proszę...
Nawet nie zareagował, PAN blizna postawił mnie na nogi i ruszyliśmy do gildii.
Jak się okazało w celi znajdowały się srebrne kajdany.
Kiedy zamknęły się na moich nadgarstkach, poczułam jak momentalnie osłabłam.
- kiedy się stąd uwolnie zapoluje na ciebie lwie - ... - przysięgłam, że nie ruszę już ludzkiej krwi ale dla ciebie zrobię wyjątek
Widziałam jak się wzdryga, iluzją mojego normalnego wyglądu się rozmyła...
Kły mi urosły i ukazały się moje czerwone tęczówki.
Drzwi się za nimi zamknęły i została sama. Położona na wąskiej pryczy zapadła w śmiertelny sen bez marzeń i koszmarów.